Po kurczaka do Berlina, czyli kulisy Kulinarnego Pucharu Polski
Dlaczego laureaci Kulinarnego Pucharu Polski po kurczaka jeździli na Zachód? Ile kilometrów musieli pokonać, przygotowując się do finału? Jak wspominają swój udział w konkursie dla mistrzów kuchni, którego kolejnych zwycięzców poznamy już 27 września, w czasie targów POLAGRA?
![](/media/el0erq24/fotobueno_polagra_2019-10-01_-2550.jpg?width=701&height=467&mode=max)
Chyba każdy kucharz ma w swoim życiu moment, w którym chce sprawdzić swoje umiejętności i poznać ocenę swojej pracy przez kucharskie autorytety. Dla wielu mistrzów kuchni to właśnie udział i ewentualne zwycięstwo w Kulinarnym Pucharze Polski stają się impulsem w rozwoju kariery.
110% mocy i finałowa euforia
Pierwszymi poważnymi sprawdzianami dla późniejszych laureatów KPP są m.in. konkursy nominowane. Już udział w nich to – jak zauważają sami uczestnicy – zwieńczenie umiejętności kulinarnych, trudu i dążenia do doskonałości. To również możliwość nauki i śledzenia najnowszych trendów w branży gastronomicznej.
– Za drugim razem uczestnicząc w Mistrzostwach Polski w Podawaniu Baraniny (jeden z konkursów nominowanych – przyp. red.), wraz ze Zbyszkiem Łęgowskim osiągnęliśmy najwyższe podium z nominacją do KPP. Wracając z konkursu, już snuliśmy plany, jak możemy najlepiej wykorzystać tę szansę. I się zaczęło! – wspomina Marek Rybacki, połowa zwycięskiego duetu w KPP z roku 2012.
Na przygotowanie popisowych, finałowych dań panowie mieli dokładanie 58 dni. Rybacki przygotowywał się w Garwolinie, Łęgowski w oddalonym o 120 km Lublinie. Jeździli do siebie nawzajem i trenowali.
![](/media/i4pp0jdj/fotobueno_polagra_2019-10-02_-1588.jpg?width=699&height=466&mode=max)
– Przystawki z grasicy i halibuta w daniu głównym nie da się zapomnieć. Praca zawodowa, dojazdy na treningi, zorganizowanie potrzebnych produktów, treningi, zmęczenie i emocje to była nasza codzienność przez prawie dwa miesiące. Pomimo zmęczenia i niedogodności działania przebiegały bardzo sprawnie. Odbyliśmy prawie 40 treningów z produktami i kilka spotkań merytorycznych. Przygotowani technicznie i psychicznie wyruszyliśmy do Poznania. Konkurs wbrew pozorom przebiegł z naszej strony bardzo spokojnie. Każdy wiedział, co ma robić i w jakim czasie – opowiada Marek Rybacki.
Przykład współpracy duetu pokazuje, jak wiele pracy wymaga od zawodowych kucharzy przygotowanie do udziału w konkursach nominowanych, a potem w finale Kulinarnego Pucharu Polski.
Nie da się dobrze zaprezentować przed jurorami, nie będąc przygotowanym na 110% możliwości. W czasie tych treningów pojawia się dużo śmiechu, ale zdarzają się też momenty rezygnacji. Finał wynagradza jednak wszystko.
– Sam finał przeleciał nam błyskawicznie, a ogłoszenie wyników będę pamiętał do końca życia. Piękne uczucie, nie do opisania. Wielka radość i szaleństwo. Po samym konkursie wróciliśmy naładowani pozytywną energią, która niosła do przodu. Ja ciągle starałem się podnosić sobie jak najwyżej poprzeczkę i podejmować pracę, która wymagała ode mnie jak najwięcej, a zarazem dawała dużo satysfakcji – wspomina Zbigniew Łęgowski.
Kurczak z Zachodu
Żaden konkurs kulinarny nie może odbyć się bez doskonałych produktów. W 2004 r. tematem pierwszego dania był śledź, a drugiego kurczak. Jednak kilkanaście lat temu zdobycie produktu najwyższej jakości nie było łatwe. Ówcześni zwycięzcy, Paweł Rozmiarek i Marcin Walasek, po kurczaka z Bresse jeździli do Berlina, a w dostawach produktów niezbędnych do treningów i konkursie pomagało im grono przyjaciół. Dawne kłopoty z zaopatrzeniem wspomina też Zbigniew Łęgowski. – Obecny poziom jest bardzo wysoki, chociaż powiem, że chyba teraz jest troszkę łatwiej ze względu na dostępność wszystkiego. My mieliśmy pod tym względem trudniej, ale takie były czasy – zauważa.
Wraz z rozwojem konkursu (i polskiej branży gastronomicznej) rosną także oczekiwania wobec przygotowywanych dań. Gdy Dominik Brodziak wygrywał konkurs, przygotował przystawkę z bakłażana i danie główne z polędwicy cielęcej z trawą żubrową i borowikami. Dziś mówi, że z perspektywy lat te dania nie były zbyt skomplikowane. Kilka lat po „mało skomplikowanych” daniach przygotowanych przez Brodziaka, zwycięzcy z roku 2010, Adam Kowalewski i Tomasz Kazimierski, na przystawkę przygotowali jesiotra z crème brûlée gruszkowym z boczkiem, mus z marakui i chipsy ze skóry oraz gęś faszerowaną serduszkami drobiowymi w chrupiącej skórce, sos smardzowy, chrupiące ciasteczko z musem z kaszanki, dżem z czerwonej cebuli z imbirem i foiegras z pralinką orzechową.
![](/media/fwsjdkmx/fotobueno_polagra_2019-10-02_-1750.jpg?width=699&height=466&mode=max)
– Namawiam moich kucharzy, aby startowali w tego typu konkursach. Poziom poszedł mocno do góry i to mnie bardzo cieszy, że gastronomia w Polsce nie stoi w miejscu – mówi z kolei Rafał Grzegorzek. Paweł Rozmiarek również dostrzega tę pozytywną zmianę, ale zwraca też uwagę na ważny aspekt. – Jedno, co mogę powiedzieć, to że idziemy do przodu. Bardzo fajnie się rozwija nasza gastronomia, wzrasta świadomość, ale tylko pod jednym warunkiem: że nie zapomnimy o podstawach gotowania, o podstawowych zjawiskach fizycznych zachodzących w trakcie przygotowania produktu. To niestety niekiedy widać, ale na szczęście coraz rzadziej.
Kulinarna sztafeta pokoleń
Dotychczasowi zwycięzcy starają się na bieżąco śledzić to, co się dzieje podczas rywalizacji w KPP.
– Podobnie jak w innych tego typu konkursach, szczególnie poziom uczestników, zwłaszcza stających na podium, jest bardzo wysoki. Widać wielkie zaangażowanie osób startujących w konkursie, ich czas i pieniądze poświęcone na przygotowania. Bardzo się cieszę, że po upływie tych ponad 20 lat od mojego startu, konkurs cieszy się takim dużym zainteresowaniem wśród młodych kucharzy, którzy przyjeżdżają z całej Polski, żeby rywalizować o miano „Najlepszego z Najlepszych” – ocenia Dominik Brodziak, zwycięzca pierwszej edycji Kulinarnego Pucharu Polski.
Od finału z jego udziałem minęło ponad 20 lat. Kulinarny Puchar Polski wyniósł na piedestał wielu znakomitych mistrzów kuchni. Część nich, jak choćby Tomasz Purol, Bartosz Fabiś i Michał Kozłowski, szefuje kuchniom w najlepszych restauracjach w Polsce. Inni, jak choćby Witold Iwański, postanowili otworzyć własne.
Jeszcze inni, oprócz codziennej pracy, wybrali drogę konkursów i międzynarodowej rywalizacji. Na tym polu ogromnymi sukcesami może pochwalić się m.in. Bartosz Peter, dwukrotny zwycięzca Kulinarnego Pucharu Polski z 2017 i 2018 r. (kolejno z Rafałem Kudlińskim i z Dawidem Wojciechowskim). Na początku czerwca zajął (wraz ze swoim pomocnikiem Sebastianem Plasotą) czwarte miejsce w finale The Global Chefs Challenge – jednym z najważniejszych na świecie konkursów dla szefów kuchni. Obaj wyjechali z Abu Dhabi także z nagrodą za najlepsze danie z halibuta. Trudno więc o lepszą rekomendację dla Kulinarnego Pucharu Polski, konkursu, który od lat kreuje najlepszych szefów kuchni.
![](/media/s1xlsmf0/fotobueno_kpp_2018_laureaci_-16.jpg?width=702&height=468&mode=max)
Wyczekiwany powrót finału
20. edycja Kulinarnego Pucharu Polski rozciągnęła się czasie na niemal trzy lata. Pandemia zniweczyła szanse na rozegranie wszystkich zaplanowanych konkursów nominowanych, a to właśnie zwycięstwo w jednym z nich upoważnia do udziału w poznańskim finale. Szczęśliwie rywalizację wznowiono w czerwcu br. od Wielkopolskiego Kucharza Roku 2022 – Konkursu im. Rafała Jelewskiego oraz „Smaków Galicji w Dębowym Dworze”.
Kolejne z zaplanowanych konkursów to: Archimagirus – Tradycja i Nowoczesność, Międzynarodowy Festiwal Kuchni Dworskiej oraz Mistrzostwa Polski w Podawaniu Baraniny.
Dwudniowy finał Kulinarnego Pucharu Polski odbędzie się podczas targów POLAGRA. Każdy z uczestników będzie miał pięć godzin na przygotowanie przystawki, dania głównego i deseru. O tym, kto zostanie zwycięzcą 20. edycji Kulinarnego Pucharu Polski, dowiemy się 27 września.